Jak spędzać czas z małym dzieckiem – bawiąc się z nim i edukując je jednocześnie?!

Często pojawia się pytanie czy to możliwe? Bez wyszukanych zabawek, pomocy, książek czy wynalazków multimedialnych. Każdy dorosły pragnie, aby to, co dziecko zobaczy, poczuje, dotknie i w czym będzie działało, będzie miało dla niego wartość rozwojową, tzn. pozwoli mu rozwinąć jego możliwości. Dziecko pozna nowe zjawisko, nowe pojęcie lub rozwiąże łamigłówkę. Współcześnie rodzic na każdym kroku: jadąc samochodem, chodząc po centrum handlowym, oglądając telewizję, słyszy o drogich ciekawostkach z kategorii zabawek, mających atrybut edukacyjnych. Co zrobić, przecież chce, aby jego pociecha też miała szansę optymalnego rozwoju. Proponuję na moment zapomnieć o tym wszystkim. Nasze dziecko jest małym człowieczkiem, który poznaje świat przez bezpośrednie doświadczenie: bierze do buzi (szuka smaków), patrzy na tęczę kolorów w kropli deszczu pod słońcem czy w benzynie na kałuży i jest zaciekawione. A my dorośli często nawet nie zauważymy tego faktu. Warto spostrzegać to, co  przypadkowe, gdzieś po drodze i z potrzeby spontanicznego poznawania zarejestrowane.

 Proponuję spróbować rozwijać ciekawość poznawczą dziecka w codziennym życiu. Wracamy z dzieckiem z przedszkola lub zwyczajnie idziemy na spacer, po drodze z zaciekawieniem oglądamy przelatujące ptaki, wiewiórkę oraz zbieramy skarby z naszej wyprawy: kamienie, patyczki, szyszki, liście, kasztany, żołędzie, piórka i wszystko inne, co nam tylko wpadnie w ręce lub zainteresuje dziecko. Po powrocie do domu  siadamy z dzieckiem i pytamy, co pamięta z naszej wyprawy. Możemy stworzyć opowieść/bajkę pt. „Bajkowy, leśny spacer”. Wspólnie z dzieckiem przypomnimy sobie, co się działo, co zostało zobaczone. W zależności od wieku (ten etap może być propozycją dla 5,6 latka) przypominamy, jakie zwierzątka widzieliśmy: sarna, sikorka, sójka czy latem – dudek. Otwieramy atlas ptaków i szukamy informacji. Najpierw dziecko ma rozpoznać na zdjęciu, którego ptaszka spotkało a następnie rodzic czyta wiadomości na jego temat. Mamy przykład treningu pamięci (krótkotrwałej, fotograficznej, wzrokowej), uwagi, mowy opowieściowej, poszerzenia zakresu pojęć, myślenia.

 A jak dodamy do tego wspólny zakup zimową porą: smalcu, ziaren słonecznika, orzechów i razem zagnieciemy i zrobimy kulki lub włożymy nasz produkt w małą doniczkę z drewnianym patyczkiem w środku – powiesimy to z naszą pociechą w ogrodzie i będziemy z nim wspólnie obserwować radosne ptaki (sikorki, dzwońce, gile …) i to, co się dzieje. Nasze dziecko będzie miało szansę zadać nam pytania, poopowiadać o tym, co widzi. Mamy mini lekcję przyrody. Poznanie przez doświadczenie własne i zaangażowanie nie tylko na dłużej pozwoli utrwalić wiedzę, ale wypracuje w dziecku potrzebę poznawania, poszukiwania a także poczucie sprawstwa, obowiązkowości i umiejętności uporządkowania, organizowania w sposób celowy zdobytych danych. To jest krokiem milowym w wypracowaniu gotowości szkolnej. Ofiarujemy dziecku wspólnie spędzony czas, kierujemy jego aktywnością, przekazujemy komunikaty dotyczące zachowania, działania np. w lesie nie krzyczymy, nie kopiemy roślin, nie rozdeptujemy żuków gnojowników.

Ile ważnych informacji nasze dziecko zdobywa w obszarze emocji, relacji społecznych!!!

Pora wrócić do naszych skarbów, co z nimi? Niektórzy rodzice w takiej sytuacji powiedzą: kolejne śmieci w domu i bałagan! Wszystko zależy jak się do tego nastawimy i jakie nadamy znaczenie owej sytuacji. Ale zakładam, że państwo jesteście Rodzicami, którzy razem ze mną przypiszecie tym naturalnym darom wartość rozwojową. Dziecko przyniosło do domu kamienie (małe, większe, zróżnicowane kształtem) co z nimi: (jeśli jest to dziecko trzyletnie, czteroletnie) – możemy je pomalować farbkami, lakierem do paznokci, wykleić coś na nich plasteliną, ponaklejać na nie zróżnicowanym kształtem makaron i pomalować go (pędzelkiem, paluszkami) np. zrobić ozdobny kamień dla taty, babci. Możemy też zrobić kolorowe, kształtne stempelki.

Rozwijamy sprawność rąk w aspekcie chwytania, ruchów precyzyjnych, koordynacji wzrokowo-ruchowej a jak do tego dodamy piosenkę np. o paluszkach z ich nazwami („Rodzinko paluszków”) i każdy paluszek na kamieniu zostawi swój ślad to mamy integrację wzrokowo-ruchowo-słuchową. Pomaga ona wypracować umiejętność koncentracji, celowego działania, rozwija dotyk różnicujący oraz przygotowuje nasze dziecko do późniejszej nauki pisania, czytania.

To propozycja dla małego dziecka! A dla  pięciolatka i sześciolatka możemy dodać: kategoryzowanie (posegregować kamienie wielkością, kształtem, twardością) np. przez zadawanie pytań wskazanie najmniejszego/największego lub bardziej zaawansowane ułożenie od najmniejszego do największego, poszukanie jasnego/ ciemnego i przez analogię ułożenie od najjaśniejszego do najciemniejszego. Kolejnym etapem może być szukanie wzorków na kamieniach (gdzie są mniejsze, większe, może mają jakieś kształty).

Następnym etapem może być gra skojarzeń np. ten kamień przypomina ( tutaj dziecko wymienia) lub rodzic rysuje na kartce dwie rzeczy i dziecko ma wybrać jedną z propozycji, która pasuje. Pokazuje obrazek i podaje nazwę, skojarzenie i uzasadnia nam wybór, jeśli ma kłopot z opisem „dlaczego” rodzic zadaje pytania naprowadzające.

Podstawa to przyjazna, zabawowa atmosfera – to przecież jest MAŁY ODKRYWCA, a każdy ma prawo nie wiedzieć, pomyśleć dłużej lub oczekiwać jakiejś wskazówki nakierowującej.

Innym ćwiczeniem jest np. zawiązujemy oczy dziecku tak, żeby nic nie widziało i podajemy kamień. Jednym z wariantów jest opis tego co dziecko czuje pod palcami (duży, twardy, chropowaty, zimny). Następną propozycją jest poszukanie dwóch podobnych lub takich samych kamieni (bez udziału wzroku). Potem może być zamiana, rodzic doświadcza zabawy przez dotyk. Można zrobić konkurs – komu udało się rozwiązać jak najwięcej zagadek wymyślonych przez innego uczestnika. Kształtujemy tutaj proces uwagi, myślenia, wyobraźni, funkcje wzrokowe, słuchowe (trzeba słuchać instrukcji, wskazówek i zrobić zadanie np. wrzucanie kamieni do plastikowego kubka a dziecko z zawiązanymi oczami mówi nam jaki kamień wpadł duży/mały czy z dwóch kamieni wybrać ten, który mógł zrobić prezentowany odgłos).

 W sferze emocjonalno-społecznej wspomagamy: współpracę, otwartość, zaangażowanie i pozytywną motywację. W aspekcie myślenia arytmetycznego: liczenie kamieni (ile jest małych/dużych), gdzie jest więcej w kubeczku zielonym, czy czerwonym, układanie wzorów o różnej liczebności itp. W zakresie obszaru koordynacji wzrokowo-ruchowej – rodzic układa wzór a dziecko ma zrobić taki sam (i odwrotnie dziecko dla rodzica), potem wariant z kostką do gry (dziecko wyrzuci ilość oczek i z tej ilości ma ułożyć jakiś wzór a rodzic ma go odtworzyć, następna kolejka rodzic układa a odtwarza dziecko). Kolejne zadanie to wymalowanie jednej strony kamienia farbką (mamy dziesięć kamieni, każdy pomalowany innym kolorem farby i odciskamy na kartce wzór, który jest jednocześnie „witrażem” (młodsze dziecko może podać skojarzenie, nazwę. Starsze może jeszcze spróbować go odtworzyć).

Ze starszym dzieckiem możemy rzeźbić kształty, wzory na kamieniu (rozpoznawać je wzrokowo, dotykowo lub robić z nich kształtne stemple). Jeśli wśród przyniesionych kamieni są malutkie, drobne możemy za ich pomocą wyklejać kształty, a jeśli do tego dodamy jesienne liście, igły z drzew iglastych, owoce jarzębiny możemy wyklejać obrazy,  ludziki. Z szyszek (oprócz ich liczenia, kategoryzowania kształtem, wielkością) kasztanów, żołędzi możemy tworzyć z użyciem patyczków, wykałaczek, drucików – ludziki, ozdoby, biżuterię. Czasem na druciku lub z małej plastikowej, przeźroczystej puszki np. po orzeszkach laskowych można stworzyć z tych wszystkich darów natury jakiś wzór (np. dwa kasztany, jeden żołądź, dwa owoce dzikiej róży powtórzyć go raz za razem, jeden na drugim dwu/ trzykrotnie – potem możemy zmieniać, jeden układ bez zmian, w drugim już układamy między owoce róży- kasztan itp.,  który  dziecko ma odtworzyć z hasłem: „zrób to tak jak ja”.

Jeśli chcemy rozwinąć oprócz spostrzegawczości, pamięci, koncentracji uwagi, funkcje słuchowe to ustalamy zasady: szyszka – dwa klaśnięcia, żołądź – jedno, kasztan – trzy. Układamy różne wzory, a dziecko ma wyklaskać. Możemy dodać element ruchowy połączony z pamięcią kinestetyczną, znów ustalamy reguły zabawy. Wybieramy bazę fizyczną: szyszkę, żołędzia, kasztana, kamienia, patyka. Mamy pięć elementów. Teraz losujemy pięć obrazków zwierząt (np. kot, mysz, słoń, małpka, kangur) i pokazujemy dziecku ruchy poszczególnych zwierząt (możemy ustalić razem z dzieckiem). Przypisujemy nazwę i ruch do naszej bazy. Tak np. szyszka będzie małpką, więc jak wylosujemy szyszkę to naśladujemy to zwierzątko. Następnie wrzucamy nasze fizyczne elementy z natury do pojemnika, siatki lnianej. Dziecko wkłada rękę, zamyka oczy. Rozpoczynamy od losowania jednego elementu, potem każdy uczestnik losuje dwa, trzy elementy. Następnie możemy przeprowadzić zabawę w szukanie i zgadywanie. Dziecko ma zawiązane oczy i zgaduje, jakiego zwierzątka nie ma, czyli, który element został schowany. Zamiast zwierzątek mogą być czynności, instrumenty. Wszystko to, co pozwoli na stworzenie atmosfery przyjemności i wyeliminuje powtarzający się schemat powodujący uczucie znudzenia. Elementom można przypisać obrazki o różnej tematyce. Dziecko losuje elementy i odszukuje po kolei obrazki, które były przypisane – zabawa kształtująca pamięć z elementem dotykowo-wzrokowym. Po ułożeniu może być zabawa ze wskazaniem, które wyrazy będące na obrazkach zaczynają/lub kończą na literę np. „P” lub dzieleniem na sylaby. Tutaj można tworzyć różne warianty.

Czasem ze spaceru warto przynieść razem z naszą pociechą – patyki ( ważne, aby były różnej grubości). Z ich pomocą możemy poćwiczyć grafomotorykę, czyli przygotowanie ręki do pisania. Rozsypujemy na dużej plastikowej tacy (najlepiej z rantem) lub drewnianej stolnicy kaszę mannę, mąkę, piasek. Następnie patykiem rysujemy proste kreski, koła, potem  szlaczki, a nasze dziecko próbuje odtworzyć. Warto tę propozycję rozpocząć od treningu rączkami, palcem jeśli nasze dziecko toleruje dotykanie zróżnicowanych fakturowo, konsystencjalnie materiałów. Jeśli dla dziecka jest to dyskomfort, nie zmuszamy i nie przeprowadzamy tego.

W kolejnych etapach do obrysowywania można wykorzystać znalezione na spacerze piórko ptasie np. sroki (dziecko może rysować dolną, ostrą częścią, ale także tą miękką, pierzastą), ale także plastykowe przyrządy kuchenne: łyżkę, łyżeczkę; pędzle do ciast.

Dziecko może także spróbować wydmuchiwać wzory przez słomkę do picia, lub specjalną zatyczkę do butelek ułatwiającą nalewanie. Rodzic może przygotować proste szablony np. zakrętkę do słoika, położyć na tacy/stolnicy, a dziecko ma obrysować czy „obdmuchać” jej kształt. Można wykorzystać różne pomoce np. od obwodu garnka do precyzji foremek do pierników.

Rozwijamy koordynację ruchów rąk, ich precyzję, kształtujemy chwyt przyrządu pisarskiego, wzmacniamy koordynację wzrokowo-ruchową, percepcję kształtów, orientację i planowanie na małej przestrzeni.

Ważne w spotkaniu z naszym dzieckiem jest wykorzystanie tego wszystkiego, co daje natura, co mamy w domu. Jeśli zaczniemy działać twórczo i posłuchamy naszej pomysłowości z czasem nasza rozwijająca się pociecha będzie więcej chciała (nagle oddali się nuda), więcej rozumiała, opowiadała i stanie się małym, ciekawym odkrywcą. Wszelkie zabawki, wynalazki multimedialne będą dodatkiem do rozwoju poznawczego dziecka. Przestaną być obowiązującym, koniecznym, często stresującym  rodziców niezbędnikiem ukształtowania pogodnego, ciekawego i twórczego małego człowieka. Rodzicu zacznij odkrywać swoje twórcze siły, uwierz swojej wiedzy o twoim dziecku i razem z nim buduj dzieciństwo pełne możliwości nauczenia się czegoś nowego. Pracę rodzica w obszarze formowania Nowego Człowieka, która jest niełatwym wyzwaniem niech dopełnią słowa Maroin Stroud :

„Dzisiaj zrobiłeś więcej okrążeń na rowerze niż przeciętny kolarz podczas treningu,

zaliczyłeś więcej niebezpiecznych wspinaczek niż przeciętny taternik,

mówiłeś szybciej i więcej  niż przeciętny disc-jokey,

zadałeś więcej pytań niż wszyscy dziennikarze razem wzięci,

rozrzuciłeś swoje zabawki szybciej, niż zrobiłby to największy huragan.

Dzisiaj przeszedłem kilometr, a przynajmniej dwa przebiegłem,

trzy razy udzieliłem ci natychmiastowej pomocy ratunkowej

i przeprowadziłem cztery mniejsze „zabiegi”

odpowiedziałem na pytania z biologii, mechaniki, astronomii i religii,

byłem kierowcą, kucharzem i komikiem.

Dzisiaj byłem twoim rodzicem.

Opracowanie: Ewa Przybylska-Mielcarek – psycholog
Poradnia Psychologiczno – Pedagogiczna w Swarzędzu 
Filia w Murowanej Goślinie

Skip to content